W historii motoryzacji pojawiają się czasem pojazdy tak niezwykłe, że trudno uwierzyć w ich istnienie. Zanim jednak powstał MAZ-7907, radzieccy inżynierowie próbowali sił z wcześniejszymi konstrukcjami – MAZ-7904 i MAZ-7906 – które okazały się zbyt ciężkie i mało manewrowe. MAZ-7907 to właśnie kolejny krok, gigant z połowy lat 80., który do dziś budzi podziw i niedowierzanie wśród miłośników nietypowych konstrukcji.
Narodziny kolosa
Historia tego pojazdu rozpoczęła się w marcu 1983 roku w zakładach MAZ w Mińsku. Boris Szaposznik, ceniony konstruktor, otrzymał zadanie stworzenia transportera do przewozu pocisków balistycznych RT-23. Choć oficjalne zamówienie złożono dopiero w sierpniu, zespół konstruktorów ruszył do pracy od razu. Efekt ich wysiłków był imponujący – w marcu 1985 roku świat zobaczył gotowy prototyp.
Co ciekawe, projekt MAZ-7907 rozwijano równolegle z wcześniejszymi próbami – modelami 7904 i 7906 – które nie zdały egzaminu. Dzięki temu widać ciągłość i determinację radzieckich inżynierów, którzy krok po kroku dążyli do stworzenia idealnej platformy dla rakiet.
Konstrukcja godna science fiction
Pojazd mierzył 28,1 metra długości – więcej niż niejeden autobus przegubowy. Przy szerokości 4,1 metra i wysokości 4,4 metra wyglądał raczej jak budynek na kołach niż klasyczny transporter. Największe wrażenie robił jednak układ jezdny: aż 24 napędzane koła, z czego 16 było skrętnych. Dzięki temu gigant potrafił poruszać się zaskakująco zwinnie.
Masa własna wynosiła 65,8 tony, a ładowność sięgała od 150 do nawet 220 ton – zależnie od źródła. Do napędu służyła turbina gazowa GTD-1000TFM lub GTD-1250A o mocy 1250 KM, pochodząca z czołgu T-80. Maksymalna prędkość wynosiła zaledwie 25 km/h, ale przy takiej masie i przeznaczeniu było to całkowicie wystarczające.
Kiedy plany się nie sprawdzają
Mimo imponujących parametrów MAZ-7907 nigdy nie spełnił swojego militarnego zadania. Okazał się zbyt duży, zbyt drogi i zbyt skomplikowany, by sprawdzić się jako nośnik pocisków RT-23. Wojsko doszło do wniosku, że eksploatacja nie ma sensu. Dwa powstałe prototypy nie trafiły jednak na złom – znalazły nowe zastosowanie.
Drugie życie giganta
W kolejnych latach MAZ-7907 pełnił funkcję transportera specjalistycznych ładunków. Najsłynniejszym przedsięwzięciem był przewóz 88-tonowego statku ze stoczni nad jezioro Narocz. Trasa liczyła około 250 kilometrów i sam widok statku sunącego po lądzie na grzbiecie 24-kołowego potwora musiał budzić ogromne wrażenie. Pojazd wykorzystywano też do transportu fragmentów mostów i innych ciężkich konstrukcji przemysłowych.
Zagadka ostatnich lat
Pod koniec lat 90. oba prototypy zniknęły z pola widzenia. W 2006 roku pojawiły się doniesienia o ich wrakach stojących na placu zakładów MAZ. Według niektórych źródeł próbowano nawet odbudować je w jeden sprawny egzemplarz, który miał trafić do muzeum w Mińsku, co tylko podsyca aurę tajemniczości wokół losów tych maszyn. Czy tak się stało? Do dziś brak pewnych informacji.
Dziedzictwo niezwykłej maszyny
MAZ-7907 pozostaje jednym z najbardziej spektakularnych przykładów radzieckiej inżynierii – ambitnej, nowatorskiej, ale nie zawsze praktycznej. Choć nie spełnił swojego pierwotnego zadania, na stałe zapisał się w historii jako gigant na kołach, który miał nieść apokalipsę, a ostatecznie stał się symbolem technicznej fantazji epoki zimnej wojny.
Youtube
Warto też zobaczyć!
-
Poznaj MAZ-543 – wojskowego giganta z czasów ZSRR. Brak wspomagania kierownicy i spalanie 125 l/100 km. Ten pojazd miał tylko jedno zadanie: nie zawieść w krytycznym momencie.