Co to jest: nie ma kół, może poruszać się praktycznie w każdym terenie i jest ostatnim pojazdem, pod który chciałbyś wpaść? Jeśli pomyślałeś o czymś z filmów sci-fi, to jesteś blisko, ale to realna maszyna z ZSRR lat 70.. Przed wami ZiŁ-4904 – największy znany transporter z napędem śrubowym, radziecki śrubołaz stworzony do zadań specjalnych, w tym… ratowania kosmonautów!
Patrząc na niego, można odnieść wrażenie, że został zaprojektowany przez kogoś z bardzo bujną wyobraźnią. Ale za tym kosmicznym (dosłownie!) wyglądem kryje się intrygująca historia inżynierii. Rosjanie mieli problem – ich kosmonauci mogli wylądować dosłownie pośrodku niczego, z dala od jakiejkolwiek drogi. Potrzebowali pojazdu, który przebije się przez bagna, śniegi i lasy. Tak narodził się pomysł śrubołazu ZiŁ-4904.
Idea napędu śrubowego nie była super nowa – eksperymenty prowadzono już w latach 20. i 30. XX wieku, a nawet wcześniej. Ale to Sowieci, z ich ogromnymi, trudno dostępnymi terenami, postawili na to rozwiązanie na poważnie.
ZiŁ-4904 – Co siedzi pod maską (i pod śrubami)?
Zacznijmy od serca bestii. Zamiast tradycyjnego napędu, ZiŁ-4904 ma dwie gigantyczne metalowe śruby. Obracając się, gwinty tych śrub „wkręcają się” w podłoże, pchając pojazd do przodu. To trochę jak gigantyczny podajnik ślimakowy, tylko że sam podajnik jedzie.
Oto kluczowe dane tej niezwykłej maszyny, zbudowanej w 1972 roku:
- Napęd: Dwie śruby napędowe.
- Silniki: Dwa silniki benzynowe V8 ZiŁ-375, każdy o mocy 180 KM. Tak, dwa silniki V8, każdy napędzający własną śrubę przez automatyczną skrzynię biegów!
- Sterowanie: Czołgowe! Żadnej kierownicy, tylko dwie dźwignie do sterowania prędkością i kierunkiem obrotu śrub. Aby skręcić, jedna śruba zwalniała, zatrzymywała się, a nawet kręciła w drugą stronę.
- Wymiary: Długość 8.28 metra (choć jedno źródło podaje 8.5 m), szerokość 3.2 m, wysokość ok. 3 m.
- Śruby: Długość 5.99 metra, średnica 1.2 metra! Wykonane ze stopu AMg6, odpornego na korozję.
- Prześwit: Imponujące 1.1 metra.
- Masa własna: Zaskakująco niska jak na giganta – 7 ton, dzięki użyciu włókna szklanego w kabinie. Całkowita masa mogła wynosić 9-10 ton.
- Ładowność: Do 2.5 tony.
- Zbiornik paliwa: Ogromny, 1200 litrów.
- Spalanie: Kosmiczne. Normalne było 80 litrów na 100 kilometrów, a nawet ponad 75 l/100 km! Nic dziwnego przy dwóch V8.
- Prędkość: Na lądzie mizerna – max 7 km/h. W wodzie znacznie lepiej – około 10-10.5 km/h, bo pojazd po prostu… pływał na swoich śrubach.
Do czego służył i jak sobie radził?
Głównym celem było stworzenie pojazdu ratowniczo-ewakuacyjnego dla kosmonautów. W pierwotnej wersji za kabiną kierowcy miała być przestronna kabina dla 4 kosmonautów ze sprzętem ratunkowym i medycznym. Powstała też wersja transportowa ze skrzynią ładunkową.
Testy wykazały, że ZiŁ-4904 był faktycznym wszędołazem! I to dosłownie ponieważ radził sobie doskonale w najtrudniejszym terenie: bagnach, głębokim śniegu, błocie, lasach. W takich warunkach był nawet lepszy od pojazdów gąsienicowych. Na załączonym filmie (poniżej) widać, jak sprawnie pokonuje przeszkody.
Ale, jak to często bywa z ambitnymi prototypami, były też poważne problemy:
- Kompletnie nie nadawał się do jazdy po twardych nawierzchniach jak asfalt – śruby zużywały się błyskawicznie.
- W mniej grząskim terenie był mało zwrotny i reagował opieszale na polecenia kierowcy.
- Problemy ze smarowaniem ślimaków prowadziły do ich szybkiego zużycia.
- Niszczył teren, po którym się poruszał.
- Był bardzo kosztowny w eksploatacji.
- Najważniejsze – problemy logistyczne przesądziły o jego losie. Wojsko chciało, by można go było transportować helikopterem na miejsce akcji. Ale maszyna była zbyt duża i ciężka. Pozostawał transport na przyczepie niskopodwoziowej, co uznano za niewystarczająco mobilne w odległych rejonach.
Co dalej z wszędołazem?
Testy trwały aż do 1978 roku, ale ostatecznie projekt ZiŁ-a 4904 zakończono. Nie wiadomo, dlaczego te niesamowite transportery pozostały głównie w fazie prototypów, skoro wydawały się idealne dla wojska w specyficznych warunkach.
Powstały prawdopodobnie tylko dwa egzemplarze – pasażerski (którego los jest nieznany) i transportowy. Ten transportowy, po zakończeniu testów, został porzucony gdzieś na radzieckim złomowisku. Po latach został na szczęście odnaleziony, wyremontowany i obecnie znajduje się w muzeum. Można go podziwiać jako świadectwo śmiałej, choć problematycznej, radzieckiej inżynierii.
Choć ZiŁ-4904 nie wszedł do masowej produkcji, idea śrubołazów nie została całkowicie porzucona. Powstały mniejsze pojazdy, jak ZiŁ-29061, które wchodziły w skład systemu „Niebieski Ptak” do ewakuacji kosmonautów i niektóre z tych zestawów są wciąż używane przez rosyjską agencję kosmiczną.
Podsumowując ZiŁ-4904 to fascynujący przykład tego, jak daleko potrafi zapędzić się inżynierska myśl w pogoni za rozwiązaniem ekstremalnych problemów. To gigantyczne, paliwożerne monstrum na śrubach, które choć niedoskonałe, potrafiło dotrzeć tam, gdzie inne pojazdy grzęzły.
Co myślicie o tym radzieckim wszędołazie? Dajcie znać w komentarzach! 👇
Youtube
Warto też zobaczyć!
-
Zbudowany z myślą o ekstremalnych warunkach Bliskiego Wschodu, Zobacz jak największy autobus swoich czasów Marman-Herrington woził pasażerów w luksusie i chłodzie – dzięki innowacjom wyprzedzającym epokę.